Cześć!
Swego czasu sceptycznie podchodziłam do tematu maseczek – używałam ich rzadko i nieregularnie, ponieważ, według mnie, wymagały za dużo pielęgnacyjnego zachodu. Kiedy zaczęłam mieć więcej problemów ze skórą przekonałam się, że dobrze dobrana maska może zmienić pielęgnacyjny rytuał i stan skóry w szybkim czasie. O ile wybór oczyszczających był dość prosty i szybko znalazłam skuteczne preparaty, tak z nawilżającymi miałam problem – spora część gęstych mazideł mnie zapychała. Od półtorej miesiąca testuję jednak zupełnie inne maski – lekkie, żelowe, przypominające galaretkę. Napiszę Wam dziś o tym za co polubiłam Juicy Jelly Mask z Bielendy – przedstawię wersję z arbuzem i aloesem, z ananasem i witaminą C oraz kiwi i kaktusem. Zapraszam!