Co się zmieniło?
Po pierwsze – od 3 miesięcy przyjmuję doustne środki antykoncepcyjne. W porozumieniu z moim dermatologiem udałam się do ginekologa. Przepisał mi on Syndi-35 (Diane-35), które nie dają u mnie skutków ubocznych, ale nie jestem z nich do końca zadowolona przez wzgląd na sporą dawkę hormonów – w poniedziałek idę na kolejną wizytę, do innego specjalisty, i mam nadzieję, ze doradzi mi coś bardziej odpowiedniego.
Dlaczego zdecydowałam się na terapię hormonalną? Zewnętrzne retinoidy i maści z antybiotykami przestały działać na moją skórę – wypryski i tak się pojawiały, a odstawienie wszystkich potencjalnych alergenów pokarmowych pomogło tylko w znacznym stopniu. Dodatkowo jestem uczulona na oba antybiotyki stosowane w dermatologii – Tetralysal i Doksycyklinę – i nie kończy się to tylko na dolegliwościach żołądkowych – pokrzywka, uczulenie na słońce, ropiejące zmiany skórne wyglądające jak ŁZS też nie były mi obce. To dla mnie jedyne wyjście z sytuacji, chociaż wiem, że niektórzy nie popierają tej metody leczenia.
Pod koniec września i na początku października miałam spory wysyp – wszystkie grudki pod skórą zaczęły wychodzić na wierzch i przeradzały się w ropne krostki lub podskórne nacieki. Wszystko dość szybko się goiło, nie miałam problemów z nawracającymi zmianami. W listopadzie, kiedy wróciłam do czekolady także mnie wysypało, ale nie w takim stopniu jak zwykle – tych kilka wyprysków widzicie na zdjęciu wyżej.
Jak zmieniła się moja skóra? Po odstawieniu retinoidów i przejście na delikatniejsze kosmetyki problem suchych skórek praktycznie w ogóle mnie nie dotyczy. Mimo tego, że skóra nie złuszcza się już tak intensywnie liczba zaskórników i wyprysków znacznie zmalała. Każda powstała zmiana goi się znacznie szybciej. W końcu mogę powiedzieć, że moja skóra jest miękka, jędrna i odpowiednio nawilżona. Koloryt powoli się wyrównuje, gdyby nie blizny i przebarwienia na policzkach nikt nie powiedziałby, że choruję na trądzik. W końcu mogę też używać podkładów mineralnych, które wyglądają na mnie tak, ja te drogeryjne. Moja skóra praktycznie w ogóle się nie przetłuszcza, więc makijaż trzyma się na niej od rana do wieczora w nienagannym stanie. Jestem szczęśliwa, bo nadszedł ten czas, kiedy jestem coraz bardziej zadowolona ze stanu mojej cery – brakowało mi tego od ponad dwóch lat.
Niżej znajdziecie moją listę z aktualną pielęgnacją. Staram się używać coraz mniej kosmetyków, by nie obciążać zbytnio skóry. Wykańczam zapasy i małymi kroczkami będę próbowała produktów o bardziej naturalnych składach. Macie jakieś godne polecenia kremy do cery trądzikowej, które nadałyby się pod makijaż/na dzień i byłyby wolne od silikonów, parafiny itp.?
RANO:
- myję twarz micelarną pianką do skóry wrażliwej od La Roche Posay
- używam w tym celu silikonowej szczoteczki sonicznej od Dermo Future
- pod oczy nakładam krem z granatem z Cosnature
- skórę przecieram tonikiem z Bielendy z zieloną herbatą
- aplikuję krem Cleanance Expert od Avene
- na ustach ląduje Reve de miel od Nuxe
WIECZOREM:
- zwilżam skórę wodą
- masuję ją dowolnym olejkiem
- zmywam resztki płynem micelarnym Cleanance od Avene
- myję twarz żelem Avene Cleanance
- pod oczy nakładam krem Vichy Slow Age
- twarz przecieram tym samym tonikiem – Bielenda zielona herbata
- aplikuję naprzemiennie dwa sera Liqpharm – LIQ CE i LIQ CR
- nakładam krem nawilżający La Roche Posay Hydraphase Intense Legere
- na ustach ponownie ląduje miodek Nuxe
OKAZJONALNIE:
- maski na bazie glinek, maski w saszetkach i płachcie
- peeling Orientana z papają raz w tygodniu
- olejek Tisserand z drzewa herbacianego/pasta cynkowa/maść ichtiolowa/Octenisept na wypryski
- czasem praktykuję bezkremowe noce (pielęgnacja kończy się wtedy na aplikacji toniku)
W najbliższych miesiącach będę nastawiać się na usuwanie blizn i przebarwień, czyli ogólnie rzecz biorąc na wyrównywaniu struktury mojej skóry i jej kolorytu. Będę próbowała też zmienić środek antykoncepcyjny na mniej inwazyjny dla mojego organizmu. Powoli będę starała się przejść na bardziej naturalną pielęgnację metodą małych kroczków.